-Fabian, pobudka, koniec kursu - odparła podniesionym tonem.
Nie pomogła prośba, groźba ani rozpaczliwe szamotanie pijanego zawodnika. Zadania nie ułatwiały jej wysokie buty, których nie mogła się pozbyć ze względu na coraz zimniejszą aurę i pojedyncze płatki śniegu. Westchnęła i ponownie przybliżyła się do siatkarza. Z grymasem stwierdziła, że absolutnie nie ma innego wyjścia i wymierzyła mu siarczysty policzek. Kilka sekund później poczuła, że prawa ręka zawodnika powoli podnosi się w kierunku obolałej twarzy i niechętnie pociera obolałe miejsce.
-Drzyzga błagam Cię, wysiadaj! - krzyknęła. -Wysiadaj, albo poprawię!.
Otworzył oczy i szybko je zamknął. Powtórzył czynność i wymamrotał kilka niezrozumiałych słów.
-Nareszcie. Daj rękę, naprawdę musimy Cię stąd wyciągnąć.
Podała mu dłonie, które on niechętnie złapał. Podniosła go do pozycji siedzącej i dała sobie kilka sekund na odpoczynek. Trzeźwy Drzyzga to jak spacer po niedogaszonym ognisku. Pijany Drzyzga to sprint przez niekończącą się pustynię.
-Co ja tu robię? - spojrzał na brunetkę i z trudem wyrecytował kilka słów.
-Upiłeś się na klubowej wigilii, uciekłeś przez moim ojcem, który z pewnością zdrowo by Cię prześwięcił i wpakowałeś tyłek do mojego samochodu. Potem zasnąłeś, a ja od piętnastu minut próbuję Cię stąd wyciągnąć.
-Uderzyłaś mnie! - zauważył i dotknął obolały policzek. -Bolało!
-Myślałam, że nie żyjesz - skłamała i ponownie schyliła się w kierunku tylnego siedzenia. -Musimy odprowadzić Cię do pokoju, rozumiesz? Zaraz muszę wrócić po ojca, a potem zabrać małą.
Z trudem wysłuchał brunetki i pokiwał głową. Procenty, które nadal tańczyły w jego głowie nie ułatwiały mu zadania. Ponownie złapał dłonie brunetki, która z niemałym trudem wydostała go z samochodu.
-Ważysz tonę
-Ty dwie
-Zostawię Cię przed drzwiami
-Oskarżę Cię o napaść i porwanie, uszczerbek na zdrowiu iii...
-Zabrakło argumentu? - zapytała i spojrzała na twarz siatkarza, która z koloru bladego przybrała odcień wściekłej zieleni. -Fabian, dobrze się czujesz?
-Odejdź, będę rzygał - wyrzucił, po czym pochylił się lekko w przód i zwrócił całą wigilijną kolację.
Odwróciła wzrok i zdusiła śmiech. Dorosły facet upił się na eleganckiej kolacji, ledwo trzyma się na nogach i wymiotuje jak szesnastolatek, który po raz pierwszy miał okazję spróbować nalewki dziadka. Przeniosła spojrzenie na siatkarza, który coraz mocniej ściskał jej lewe ramię. Odrzucając wahania, jakie zaczęły rodzić się w jej głowie, przytrzymała go mocniej w pasie i poczekała, aż skończy.
-Czuję się jak ostatni idiota - powiedział kilka minut później
-Jesteś ostatnim idiotą, nie możesz czuć się inaczej - odpowiedziała, podając mu chusteczkę. -A teraz naprawdę do domu, z Tobą jest gorzej niż z dzieckiem.
Zaprowadziła go do salonu, zaświeciła dużą lampę i podała szklankę wody. Omiotła spojrzeniem siatkarskie zwłoki i pokręciła przecząco głową. Już dawno nie musiała zajmować się tak przyziemnymi sprawami jak pijany znajomy.
-Jadę po resztę, postaraj się nie zabić i nie obudzić dzieci - powiedziała, gdy zawodnik rozłożył się na kanapie. -Koszmarnego poranka.
-Zuza?
Tak? - zapytała, jednak zamiast odpowiedzi usłyszała ciche chrapanie siatkarza.
*
-To jedno z najgrzeczniejszych dzieci jakie miałam okazję pilnować! Naprawdę, wszystkiego dobrego i polecam się na przyszłość.
Uśmiechnęła się i zamknęła drzwi za mamą Iwony. Przytuliła małą, która radośnie wyciągnęła malutkie rączki. Przeniosła nosidełko na górę, przebrała Julkę w ciepłe ubrania i położyła na łóżku. Przyglądnęła się dziewczynce, która wydawała się zmieniać każdego dnia. Duże, brązowe oczy coraz bardziej nabierały wyrazistości. Uśmiechnęła się i pocałowała córkę.
-Chodź mała, zobaczymy co u dziadka.
Gdy weszła na sypialni ojca i zobaczyła go śpiącego z otwartą buzią nie potrafiła ukryć rozbawienia.
-Wiesz co Julka? Dziadziu chyba dzisiaj nie będzie w stanie się z nami pobawić.
Wyjrzała przez okno i spojrzała na zegarek. Dochodziło południe, więc do zmroku jeszcze sporo czasu. Temperatura i aura wydawała się nie odstraszać, więc postanowiła, że pójdą na spacer. Ubrała siebie i córkę i przez kolejne trzydzieści minut spacerowały ulicami Rzeszowa. Odwiedziły dwa najbliższe parki, zrobiły małe zakupy i wolnym krokiem wróciły do domu. Popołudnie należało do ulubionej pory brunetki. To jedyny czas, kiedy miała trochę wolnego i kilka godzin tylko dla siebie. Jak zwykle nakarmiła córeczkę, która po kilku minutach zapadała w popołudniową drzemkę. Zostawiła włączoną nianię w pokoju i zeszła z zakupami do kuchni. Zrobiła lekką sałatkę i postanowiła nadrobić zaległości w lekturach. Rozłożyła się w swoim łóżku i śledziła wzrokiem kolejne strony książki. Po kilkunastu minutach poczuła krótką wibrację w kieszeni spodni, która oznaczała przyjście nowej wiadomości tekstowej. Odblokowała ekran i przeczytała wiadomość od Ignaczaka
Chciałem wpaść i porządnie Cię wyściskać, ale wątpię, czy mógłbym już usiąść za kółkiem.
Wieczorem wyjeżdżamy do rodziców, więc nie pozostaje mi nic innego jak za pomocą tego badziewnego sms-a życzyć Ci Wesołych, ciepłych i naprawdę miłych Świąt.
Ucałuj Julię i pozdrów trenera.
I Drzyzga chce Twój numer. Myślałem, że się nie lubicie?
Ostatnie zdanie przeczytała dokładnie trzy razy. Dokładnie pięć razy zaczynała pisać sms-a i kolejne dwa razy odkładała telefon na szafkę.
Klubowe spotkania zawsze się tak kończą Igła. Nie udawaj zdziwionego :)
Pozdrów Iwonkę i dzieci, Wesołych Świąt!
Pozdrów Iwonkę i dzieci, Wesołych Świąt!
Po co mu mój numer?
Do zobaczenia za kilka dni.
Rozbolała ją głowa. Dopiero teraz, kilkanaście minut przed 16 odczuła skutki wczorajszego wieczoru i dzisiejszej nocy. Upewniła się, że mała nadal smacznie śpi i odłożyła książkę na szafkę. Po kilku minutach zapadła w głęboki sen.
_______________________________________________________________________________
Zapraszam do czytania, komentowania i oceniania - każda uwaga jest bardzo cenna :)
Pozdrawiam, Majka. :)
liczę szybko na kolejny, mam nadzieję dużo dłuższy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE *_*
OdpowiedzUsuńJest cudne <3 Masz wielki talent
Kiedy następny???
Baardzo dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńPracuję nad następnym rozdziałem :)