- W życiu nie widziałam tak słodkiego dziecka! - odparła, gdy Julka wydała z siebie cienki śmiech. -Jest niesamowicie podobna do Pani.
-Wszystko, tylko nie Pani - odpowiedziała brunetka i podeszła do kobiety. -Zuza - wyciągnęła rękę w jej kierunku. -A to Julka, Jula, przedstaw się nowej cioci.
Obie zaśmiały się na grymas, jaki pojawił się na twarzy maleństwa.
-Chyba ma już dość poznawania nowych ludzi - stwierdziła kobieta. -Jestem Asia, nie widziałam Cię tutaj wcześniej.
-Bo nie przebywałam tutaj zbyt często ostatnimi czasami - westchnęła i pocałowała córkę w czoło. -Ty chyba też jesteś nowa?
-Nowy sezon, nowe szatniarki - odparła kobieta i uśmiechnęła się w jej kierunku. -Podać jakieś kurtki?
-Niee, czekamy na kierowcę, ale konferencja i odprawa chyba tradycyjnie przeciągnie się do kuriozalnych godzin - westchnęła spoglądając na zegarek. -Jest tu gdzieś automat z kawą?
-Po lewej, obok drzwi. Przytrzymać tę oto młodą damę?
-Gdybyś mogła - odparła i przekazała córeczkę wysokiej szatniarce.
Szukając drobnych w swoim dużym, czarnym portfelu zmierzała do automatu z kawą. Po znalezieniu dwóch jedno złotówek, wrzuciła monety do środka i wybierając ,,małą czarną" planowała odłożyć zmęczenie i sen na później. Po kilku sekundach automat wydał charakterystyczny dźwięk oznajmiając, iż napój jest gotowy do odbioru. Chwytając dwoma palcami brzegi plastikowego kubka odwróciła się i szybkim krokiem podążyła w kierunku szatni. Będą w połowie drogi, poczuła na sobie niesamowicie ciężki obiekt i nieprzyjemne ciepło rozchodzące się po jej sweterku
.
-Kurwa, uważaj jak chodzisz - usłyszała, gdy zdołała już wstać z zimnej podłogi. -Oczu nie masz?
Podniosła głowę do góry i kolejny raz tego dnia napotkała pełne nienawiści spojrzenie. Zdziwiona i nieco zszokowana próbowała wytłumaczyć zaistniałą sytuację, ale zawodnik ani myślał wdawać się w dyskusje z brunetką i przerwał wszelkie próby dojścia do głosu.
-Nie uczyli Cię w szkole, że ruch odbywa się JEDNĄ stroną przejścia? - ironizował i coraz bardziej podnosił głos. -Zalałaś mi całą kurtkę, gówniarzu.
-Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na TY - zdenerwowana odpowiedziała, naciskając na ostatnie słowo. -To PAN wszedł na wprost mnie i sam wylał na siebie moją kawę, więc z łaski swojej proszę mnie przepuścić, bo oglądanie pańskiej twarzy przyprawia mnie o mdłości - odparła i wyminęła siatkarza. Po kilku krokach odwróciła się jednak i pewnym tonem dorzuciła -Od gówniarzy może Pan sobie wyzywać swoje dzieci albo zwierzątka, ja sobie tego nie życzę
.
Poziom zdenerwowania u siatkarza przekroczył wszystkie możliwe granice. Kopnął stojący obok kosz i opuścił halę, w której pierwszy raz od ponad roku ktokolwiek miał odwagę go obrazić. Pieprzony dzieciak - stwierdził i odpalając papierosa wracał do pustego mieszkania.
Brunetka promieniowała poziomem zdenerwowania i zabijała wzrokiem wszystko, co znajdowało się na jej drodze. Pieprzony gwiazdor, siatkarzyk od siedmiu boleści- stwierdziła. Dochodząc do szatniarki zabrała uśmiechającą się Julkę i przytuliła się do jej twarzy. Ciepło i bliskość córeczki od zawsze łagodziły jej smutki i koiły stargane nerwy. Przepraszającym wzrokiem spojrzała na Aśkę, która zdziwiona raz po raz spoglądała w jej kierunku.
-Przepraszam za to, ale odkąd się pojawiłam na hali mierzył mnie wzrokiem jakbym co najmniej porysowała mu samochód - z nikłym uśmiechem skierowała słowa w kierunku kobiety. -Wlazł we mnie i jeszcze ma pretensje.
-Pierwszy raz widzę go tak zdenerwowanego, do tej pory był ... miły - stwierdziła dziewczyna i wzruszyła ramionami. -Ale języczek to Ty masz ostry - uśmiechnęła się.
-Zdarza się, od czasu do czasu .O, jest tata. Uciekamy, do zobaczenia pewnie na następnym meczu! - rzuciła w kierunku kobiety, gdy na horyzoncie pojawił się trener Resoviaków z ogromną torbą w ręce.
*
-A co to za okazja? - zapytała zdziwiona biorąc butelkę do ręki. -Albo mi się wydaje, ale przegraliśmy do zera?
-Już dawno nie piłem wina, jeszcze nigdy nie robiłem tego z Tobą - odparł i nalał brunetce odrobinę napoju. -Julka śpi?
-Tak, wymęczyli ją dzisiaj za wszystkie czasy. Chyba polubiła Ignaczaka.
-A Ignaczak ją, jak wychodził z hali dzwonił do Iwony i pytał, czy nie chciałaby mieć jeszcze jednego dziecka, takiej Julki na ten przykład.
W kuchni rozbrzmiewał się głos wesołego śmiechu. Przez następne godziny wspominali ostatnie lata. 18-ste urodziny Zuzki, pierwszą imprezę alkoholową i śmierć matki, która tak bardzo uderzyła w całą rodzinę.
Po kolacji dziewczyna posprzątała, pożegnała się z ojcem i wzięła krótki prysznic. Rozczesując długie, skręcone włosy zauważyła, że jej telefon cicho wibruje i oznajmia nadejście nowej wiadomości tekstowej. Nacisnęła odczytaj i przeniosła wzrok na drobny tekst.
-Wpadasz jutro do Państwa Ignaczaków na kawkę? Iwona zaprasza i informuje, że nie przyjmuje sprzeciwu. Po 16 kończymy trening, widzę Cię na hali!
Uśmiechnęła się do ekranu i zamknęła oczy. Brakowało jej tego. Tak cholernie długo nie czuła się potrzebna. Przez ostatnie miesiące żyła sama, żyła dla siebie.
-Będę punktualnie o 16 :)
-O dziecku nie zapomnij, Sebastian żony szuka.
Zaśmiała się i odłożyła telefon na szafkę nocną. Kilkanaście minut później oddała się w objęcia Morfeusza.
*
Dochodziła 4 nad ranem, gdy spokojny sen dziewczyny przerwał cichy płacz. Zdezorientowana podniosła głowę i zauważyła Julkę, która niespokojnie kręciła się w łóżeczku. To też należało do jej codziennych, w zasadzie do co nocnych rytuałów. Odkąd na świecie pojawiła się dziewczynka, sen był dla niej czymś nad wyraz cennym i niestety - niezbyt często spotykanym zjawiskiem. Podniosła córkę i próbowała ukoić jej płacz, jednak mała ani myślała o tym, by powrócić do snu. Gdy po ponad 40-minutowej walce z płaczem efektów nadal nie było, Zuza zeszła wraz z Julką na dół, gdzie przygotowała dla niej ulubiony sok dziewczynki.
-Co się dzieje? - w drzwiach kuchni pojawił się Andrzej, który zaniepokojony hałasami postanowił sprawdzić skąd dochodzą.
-Mała nie śpi, płacze, norma - odparła zmęczona brunetka i ponownie wróciła do kołysania dziewczynki. -Ostatni raz przespała całą noc dwa dni po porodzie - westchnęła, gdy Julka nieco ucichła.
-To może ja się nią zajmę, a Ty się prześpisz? Nie możesz tak żyć, tak się przecież nie da funkcjonować
-o 5 nad ranem? Tato, wracaj do siebie, rano musisz być w pracy, my sobie poradzimy.
Co tak naprawdę oznaczało ,,poradzić sobie"?. Nie wiedziała. Oboje nie wiedzieli. Ona, dwudziestoletnia kobieta, której świat zmienił się o 180 stopni. On, czterdziesto -kilkuletni mężczyzna, którego nadal paraliżował temat życia córki i tego co zaszło rok temu. Rozeszli się do swoich pokojów i bezradni starali się układać swoje życie na nowo.
Przed godziną 14 Zuzanna zaczęła przygotowywać siebie i córkę na wizytę u Ignaczaków. Skłamałaby mówiąc, że się nie bała. Będą zadawać trudne pytania? Wrócą do tego feralnego wieczoru, który na zawsze odmienił jej życie? Zapytają o to co robiła przez ostatnie miesiące i dlaczego nie dawała znaku życia?
Niepewność i strach paraliżowały brunetkę, ale potrzeba rozmowy i kontaktu z kimś bliskim wygrała. Rozmowy z ojcem znaczyły dla niej wiele, były nieocenione, jednak to w osobie Krzyśka i Iwony miała swoich prawdziwych powierników. Wiedziała, że będzie musiała stawić czoła teraźniejszości i ponownie przechodzić przez koszmar swojego życia, ale była świadoma tego, że od przeszłości nie ma ucieczki. Będę musiała z tym żyć. Do końca swojej ziemskiej wędrówki.
Kilkanaście minut przed godziną 16 pojawiła się na hali Podpromie. W niebieskiej kurtce, z czerwonym nosidełkiem w ręku i torbą córki usiadła na bocznych krzesełkach czekając, aż siatkarze skończą wykonywać swoją pracę. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że ten dzień będzie kolejnym bagażem jej życiowych rozterek.
___________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami! :)
Przyznam się szczerze, że sama jestem ciekawa wizją głównej bohaterki, bo jej sytuacja jest mi...bardzo bardzo bliska.
Jak zwykle dziękuję za miłe słowa i jak zwykle - zapraszam do komentowania.
To naprawdę motywuje i sprawia, że nowe rozdziały ,,tworzą" się szybciej :)
Pozdrawiam, Majka :)
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńciekawe co jeszcze się zdarzy w życiu bohaterki?
A Fabian trochę przesadził. Nie powinien wyżywać się na Zuzce przecież ona nic mu nie zrobiła.
Czekam na następny :)
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńHej, hej :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam sobie dzisiaj wszystkie rozdziały. Podoba mi się ta historia, a wszelkie detale dotyczące trudności, z którymi boryka się główna bohaterka pokazują, że temat jest ci w jakiś sposób bliski. Świetnie się czyta widząc, że pisze to osoba, która ma pojęcie o życiu.
Fabian jest opryskliwy, ale co mu się dziwić, wcale mu się nie układa, a przegrany mecz jeszcze potęguje wściekłość. Może wszystko sobie w końcu poukłada i zrozumie, że nie powinien był się wyżywać w taki sposób na Zuzce. Dziewczyna dobrze zrobiła, że wróciła, w końcu ma tutaj nie tylko kochającego ojca, ale i Ignaczaków :)
Czekam na kolejny, a jeśli masz chwilkę to będę naprawdę przeszczęśliwa, jeśli odwiedzisz i moje opowiadanie :)
E.Lizz
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com